piątek, 8 listopada 2013

Rozdział XI

Brunet właśnie siedział na łóżku i rozmawiał przez Skype z Filipem. Obaj chłopacy byli rozbawieni. Sebastian miał świetny humor dzięki Karolinie z którą dziś rozmawiał. Filip jak zawsze uśmiechnięty opowiadał przyjacielowi jedną z historii, która niedawno mu się przydarzyła. Seba aż łapał się za brzuch z powodu jego bólu spowodowanego ciągłym śmiechem. W pewnym momencie brunet usłyszał dźwięk sms'a, złapał więc za swój telefon i gdy zobaczył, że napisała do niego Karolina aż oczy mu błysnęły z radości. Wiśnia nie musiał pytać kto napisał do jego przyjaciela, znał ten uśmiech i błysk w oczach, który przez ostatni czas gdzieś zniknął. Patrzył tak na chłopaka i czekał aż on będzie skakał z radości ale nic takiego się nie stało. Seba od razu po przeczytaniu wiadomości posmutniał a w jego oczach ukazało się przerażenie. Brunet siedział nieruchomo i nadal wpatrywał się w ekran, wyglądał jakby nad czymś myślał. Filip zmartwiony postanowił w końcu się odezwać...
-Wszystko okey stary?- Chłopak nie zareagował.- Seba!-Nadal brak odpowiedzi.- Ej!! Sebastian!!-Brunet dopiero teraz się ocknął i spojrzał w stronę laptopa.-Wszystko w porządku?-Zapytał jeszcze raz zaniepokojony Filip.
-Nie, nic nie jest w porządku! Ona chce sobie coś zrobić! Rozumiesz? Ona chce zrobić coś głupiego. Czemu?! Przecież wszystko zaczęło się powoli układać.
-Ej spokojnie. Co Ci napisała?
-Jak ja mam być spokojny?! 
-Dobra. Już. Nie musisz na mnie tak naskakiwać. Zadzwoń do niej, a nie tak siedzisz i wyżywasz się na mnie. No już na co czekasz a ja dzwonie do Natalii, może ona coś wie.
-Kurwa!!! Nie odbiera.
-Dzwoń dalej... ,,Cześć..." To Nati. 
W tle słychać rozmowę telefoniczną Wiśni z Natalią. Po jego głosie można się zorientować, że jest on równie zdenerwowany co Seba, w końcu Kaja to jego kumpela. Ciemnooki wygląda jakby zaraz miał wyjść z siebie bo dziewczyna ciągle nie odbierała swojego telefonu. W końcu nie wytrzymał złapał za bluzę, rzucił do laptopa a raczej przyjaciela ,, Idę jej szukać" i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Filip już po woli kończył rozmowę z blondynką i wiedział gdzie może być Karolina, musiał poinformować o tym przyjaciela by ten nie biegał po całej Warszawie w jej poszukiwaniu. 
W tym samym momencie Seba jechał samochodem do domu niebieskookiej. Tak. Dobrze przeczytaliście. Samochodem. Ten chłopak jest szalony, nie przeszkadzało mu, że może go złapać policja. Najważniejsza w tym momencie jest Karolina, z resztą on i tak za kółkiem wyglądał na co najmniej 18-latka. 
Był już niedaleko jej domu gdy usłyszał dzwonek swojego telefonu. Wyciągnął go szybko z kieszeni swoich jeans'ów i spojrzał na wyświetlacz, frustracja wypłynęła na jego twarz gdy okazało się, że to tylko Filip. W jego głowie na chwilę pojawił się pomysł, by odrzucić przedmiot gdzieś na siedzenie i dalej jechać jak wariat pod dam brunetki, ale ona szybko zniknęła ponieważ przypomniał sobie że chłopak rozmawiał z Nati. Szybko przyłożył urządzenie do ucha wcześnie je odbierając.
-No co jest? Wiesz coś?
-Tak wiem... Czy ja słyszę silnik samochodu? Kolo co ty wyprawii...
-Dobra nie chrzań tylko mów gdzie ona jest.
-Natalia mówiła, że Kaja gdy jest smutna często chodzi na taki stary, nieużywany już most. Powinna tam być. Na pewno wiesz gdzie on jest, też kiedyś tam byliśmy. Pamiętasz?
-Ta... Pamiętam. Dzięki. Proszę dzwoń do niej.
-Spoko.
Wiśnia się rozłączył, a brunet rzucił telefon na siedzenie obok i starał się skupić na drodze. Do tego jebanego mostu miał około 10 minut ale w tempie którym jechał mógł pokonać tą trasę nawet w 5 minut. Miał tylko nadzieję, że zdąży zanim ona zrobi sobie coś. Nie znał jej może zbyt dokładnie ale wiedział na co ją stać. Gdy byli razem w górach opowiadała mu jak czasami miała ochotę po prostu skoczyć z mostu by już nie odczuwać tego cholernego uczucia pustki i bólu który sprawiali jej rodzice brakiem jakiego kol wiek zainteresowania. 
Nie wiedział już co ma robić uczucie strachu coraz bardziej wypełniało jego ciało, a on chciał być już przy niej z pewnością że nic jej nie jest.
Był już na miejscu, szybko zgasił silnik samochodu i ile miał tylko sił w nogach biegł tam gdzie miała znajdować się Kaja. Słyszał dźwięk jej telefonu i wtedy przyspieszył jeszcze bardziej. Już teraz wiedział, że na pewno musi jej coś być. Wcześniej przekonywał siebie, że ma wyciszony telefon albo może gdzieś jej wypadł po drodze ale teraz już był pewien jednego. 
Podbiegł do leżącej, bladej jak ściana dziewczyny która trzymała w jednej dłoni jakieś papiery a w drugiej żyletkę. Tak właśnie. Żyletkę. Seba ciężko przełknął ślinę i spojrzał na jej nadgarstki były całe zakrwawione. Nie wiedział co ma zrobić więc wziął jej telefon i go odebrał.
-O... ona...-Nie mógł nic powiedzieć. W tym momencie patrzył na swoją ukochaną która nie dawała żadnego znaku życia.
-Wyduś to z siebie!!! Co jej jest!!!-Filip krzyczał na cały głos.
-Ona... ona po... pocięła się-Łzy same zaczęły spływać mu po policzkach.-Dzwon po karetkę, jest na tym moście. Szybko!!!
Odłożył telefon i bardziej się do niej zbliżył. Nie wiedział co ma zrobić. Rozdarł swój T-shirt i zawiązał jej na nadgarstkach, wcześniej wyjmując z jej rąk przedmioty, chciał choć trochę zatamować krwawienie. Usiadł obok niej i położył sobie jej głowę na kolana. Chciał być przy niej. 
-Karolina. Proszę. Nie. Odchodź. Ja tak bardzo Cię kocham.-Zero reakcji ze strony dziewczyny ale chłopak nie rezygnował.-Kaja. Ocknij się. Kocham Cię. Słyszysz?! Kocham Cię! Ale błagam. Obudź się.- Dziewczyna delikatnie się poruszyła a jej powieki jakby zaczęły się unosić. Była cała blada i wielkim wysiłkiem dla niej było otworzenie oczu ale nadal próbowała.

 ~~Perspektywa Karoliny~~
  Usłyszałam czyjś głos. Na początku go nie rozpoznałam. Chciałam otworzyć oczy ale nie mogłam. Powieki były takie ciężkie. Tak bardzo chciało mi się spać ale gdy drugi raz usłyszałam ten sam głos już wiedziałam do kogo on należał. To był Sebastian. Co on tu robi? Zaraz zaraz... Czy on przed chwilą powiedział, że mnie kocha? Czy ja się tylko przesłyszałam?
Z wielkim trudem otworzyłam oczy. Musiałam go zobaczyć? A gdy tylko tak się stało on od razu zareagował i się odezwał.
-Kaja! Na reszcie. Jestem tu. Karetka zaraz będzie.
-Co ty powiedziałeś?
-Że zaraz będzie tu karetka. Nie przemęczaj się.
-Nie wcześniej. Proszę powtórz to.
-Kocham Cię nad życie. A teraz proszę nie przemęczaj się.
-Też Cię kocham nawet nie wiesz jak bardzo.
 Wtuliłam się w niego na tyle na ile pozwalały mi moje siły i spojrzałam na niego ostatni raz zauważyłam, że ma mokre policzki. Chciałam ich dotknąć ale nie mogłam podnieść ręki a obraz zaczął mi się powoli rozmazywać. Powieki były tak ciężkie że nie mogłam już dłużej mieć ich otwartych. Po pewnym czasie same się zamknęły a widok twarzy Sebastiana pozostał tylko w mojej pamięci. Czułam jak powoli odpływam. Słyszałam tylko jakieś niewyraźne dźwięki i czułam jak ktoś lekko mną porusza.

~~Perspektywa Sebastiana~~
Czułem, że ona powoli odchodzi. Jej ciało stawało się całkiem bezwładne. Słone łzy spływały po moich policzkach a moje serce zostało rozerwane na małe kawałeczki. Jak ona może mi to robić?! Jak ona może odchodzić gdy ja tak bardzo ją kocham? Słyszałem karetkę która zbliżała się do nas. Powtarzałem sobie, że ona przeżyje ale chyba tak naprawdę sam już w to nie wierzyłem...

***
Witam was po długiej nie obecności mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zemną jest.
Jak pewnie zauważyliście część druga kończy się i szczersze mówiąc gdy zaczynałam pisać tego bloga miałam całkiem inny plan ale wszystko się zmieniło. Teraz chce mi się płakać gdy myślę o tym wszystkim.
Jak myślicie co będzie dalej? I mam pytanie chcecie trzecią część czy po prostu ten blog już wam się znudził?
Zapraszam na mojego drugiego bloga:

Do przeczytania Andzia <3


sobota, 7 września 2013

Rozdział X

Było już późno, a ja byłam pewna że wszyscy już śpią dlatego postanowiłam przejrzeć w końcu te wszystkie papiery ale najpierw chciałam się czegoś napić, dlatego też udałam się na dół. Gdy schodziłam powoli po schodach usłyszałam dźwięki rozmowy. To dziwne ponieważ byłam pewna, że wszyscy już śpią. Zeszłam na ostatni schodek i na nim przysiadłam, widziałam z tego miejsca zapalone światło w kuchni i trzy cienie, które na pewno należały do członków mojej rodziny. Postanowiłam podsłuchać o czym rozmawiają. Na początku mimo moich starań nic nie słyszałam ale z czasem zaczęli mówić głośniej dzięki czemu mogłam usłyszeć ich rozmowę. Widziałam także iż jedna z osób jest niespokojna, a nawet zdenerwowana bo chodziła cały czas w tą i z powrotem. W końcu rozmowa zaczęła się bardziej rozwijać a ja zaciekawiona nadal słuchałam.
- Musimy jej w końcu powiedzieć.
- Nie możemy tego zrobić, nie rozumiesz?
- Czemu nie? Ona i tak czuje się niechciana i nie kochana nie zauważyliście?
- Niby co mieliśmy zauważyć? Przecież traktujemy ją tak samo jak was. Nie nasza wina, że to ona jest inna.
- Co z was za rodzice? Przez te wszystkie lata nawet nie spróbowaliście jej pokochać.
- Zrozum staraliśmy się ale to przecież nie jest nasze dziecko rozumiesz?
- A co to za różnica czy ona jest z wami spokrewniona czy nie tyle lat z nami mieszka jest członkiem naszej rodziny jest waszą córką czy tego chcecie czy nie.
- Ale...
- Nie ma żadnego ,,Ale" ona jest waszą córką mimo braku pokrewieństwa rozumiecie!
- Nie nie rozumiemy i nie odzywaj się tak do nas.
- To czemu w takim razie jej nie chcecie powiedzieć?
- Bo nie chcemy a to już nasza sprawa. Najlepiej będzie jeśli ona się nigdy nie dowie że jest adoptowana. A ty masz być cicho bo inaczej porozmawiamy.
- Ale ja już dłużej nie wytrzymam bo ja ją...
Dłużej już nie mogłam tego słuchać łzy leciały po moich policzkach a ja czym prędzej chciałam znaleźć się w moim łóżku i zasnąć a rano obudzić ze świadomością, że to był tylko zwykły koszmar. Pobiegłam więc czym prędzej do mojego pokoju potykając się co chwila o schodki czym na pewno narobiłam hałasu ale mam to teraz gdzieś. Zamknęłam się na klucz i położyłam się na łóżko wtulając głowę w poduszkę by choć trochę zagłuszyć mój szloch, który na tle ciszy panującej w domu był strasznie głośny.
Płakałam tak dłuższy czas aż w końcu przypomniałam sobie o tych papierach, które miałam przejrzeć, w nich przecież wszystko powinno być. One powiedzą mi czy naprawdę jestem córką moich rzekomych rodziców czy nie bo jak na razie to nie wiem co mam myśleć.
Wstałam powoli z łóżka i zapalając lampkę sięgnęłam po dokumenty. Przeglądałam kartkę po kartce, czytałam zdanie po zdaniu i coraz trudniej było powstrzymywać mi łzy, które tak strasznie kuły mnie w oczy i zamazywały obraz. W pewnym momencie nie wytrzymałam i dałam im wypłynąć najpierw jedna łza, która spadła na napis z moim imieniem potem kolejna i kolejna. Moje policzki nie zdążyły jeszcze wyschnąć od pierwszych łez a drugie zaczęły już płynąć po nich.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to że nawet nie zatrzymali mojego imienia, zmienili wszystko. Zabrali mnie a moi prawdziwi rodzice nie żyją. Nie ma tu napisane że kto kol wiek chciał się mną za opiekować więc oni byli na mnie skazani. Nikt mnie nie chciał i nadal nikt mnie nie chce nie ważne, że mam na imię Lucy czy Karolina jestem niechciana i tak już zostanie.

Spojrzała jeszcze raz na papiery leżące na jej łóżku i wstała zaczęła szukać czegoś w szufladach biurka, ręce jej się trzęsły ale była skupiona tylko i wyłącznie na szukaniu. W pewnym momencie odsunęła się od mebla i zaczęła zmierzać w kierunku łazienki. Otworzyła jej drzwi i zabrała z jednej szafki jakiś przedmiot spojrzała jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze. Była cała blada, jej oczy były podpuchnięte i czerwone a policzki nadal mokre od łez. Nie mogła dłużej na siebie patrzeć, odeszła od lustra i wyszła z pokoju zabierając po drodze owe tak ważne papiery, które zmieniły jej życie na zawsze. Zeszła po cichu po schodach i zakładając buty na nogi oraz zarzucając na siebie kurtkę wyszła z domu. Szła tak przed siebie aż w końcu jej myśli nie dawały jej spokoju. Ten ból był za ciężki. Brunetka nie chciała żyć już dłużej jako ta nie chciana i nie kochana którą była od kąt tylko pamiętała. Aby jej ukochana babcia naprawdę ją kochała ale już teraz,  jak i nigdy, nie była jej babcią była tak naprawdę obcą dla niej osobą, której nie ma tu bo odeszła a ona znajdzie się niedługo przy niej. 
Dziewczyna zatrzymała się przy moście na którym spędzała wiele czasu rozmyślając ale i śmiejąc się z przyjaciółką. Nikt z niego już nie korzystał, został zapomniany przez wszystkich i zaniedbany. Niebieskooka twierdziła, że z nią będzie tak samo wyjęła z kieszeni żyletkę którą wcześniej zabrała z łazienki i zaczęła okręcać ją sobie w palcach patrząc się w dal, w ciemność. W pewnym momencie wyjęła z kieszeni jeszcze telefon i napisała wiadomość, ostatnią w swoim życiu.

,,Kocham Cię <3 
Żegnaj. Przepraszam za wszystko "

Nacisnęła wyślij i teraz już wiedziała, że może spokojnie umierać dlatego też odsłoniła swoje nadgarstki i przejechała po nich kilka krotnie. Poczuła ból który był tak wspaniały i dawał ulgę. Zobaczyła na swoich nadgarstkach krew i wiedziała że to już koniec. 
Z głupimi papierami w jednej ręce a żyletką w drugiej spokojnie traciła świadomość, nie czując już nic oprócz szczęścia...

***
Przepraszam za tak długą nie obecność ale nie miałam czasu i okazji żeby co kol wiek napisać.
Dziękuję za aż dwie nominacje postaram się za nie wziąć w najbliższym czasie a teraz oznajmiam, że to już prawie koniec przynajmniej tak teraz o tym myślę ale może jeszcze coś wpadnie mi do głowy.
Do przeczytania Andzia <3

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział IX

Niespodzianka nowy blog Ewverything And Nothing
~~~~~~
Oboje wrócili do swoich domów po skończonych zajęciach.
Sebastian rozanielony faktem, że w końcu porozmawiał z brunetką i że mógł poczuć smak jej ust. Chciał by ją ciągle całować i przytulać do siebie aby czuć jej zapach, bliskość której przez ten długi czas tak strasznie mu brakowało. Jego humor automatycznie poprawił się po rozmowie z nią i nic na razie nie zapowiadało że się popsuje.
Karolina zadręczała się tym spotkaniem, nie wiedziała co ma do końca myśleć. Z jednej strony była szczęśliwa że chłopak w końcu z nią porozmawiał ale z drugiej była na niego wściekła że jej nie powiedział o przeprowadzce. Przecież wystarczyło napisać jednego głupiego sms'a. Czy to naprawdę takie trudne? Przez te miesiące tak strasznie brakowało jej jego dotyku, zapachu, jego ust do których przecież nie miała czasu się przyzwyczaić a są tak uzależniające. Czemu to co jest tak cudowne odczuwa się rzadko? Dziewczyna chciała się położyć do łóżka żeby tylko nie myśleć tyle już o nim ale wiedziała że jak uśnie znowu zaczną nawiedzać ja dziwne sny. A w związku ze snami... 

~~Z Perspektywy Karoliny~~
Wpadłam wczoraj, gdy siedziałam przed laptopem, na pomysł. To znaczy nie wiem czy można nazwać to pomysłem po prostu mnie olśniło. Ostatnio miewam dziwne sny. Jeszcze nigdy mi się coś takiego nie zdarzało to znaczy nawet jeśli, to albo nie zwróciłam na to uwagi albo po prostu nie pamiętam. Ale do rzeczy, pomyślałam że te sny muszą coś oznaczać. Nie wiem jeszcze do końca co ale chce się dowiedzieć może wtedy dowiem się czemu moi rodzice zachowują się tak dziwnie w stosunku do mnie. Pomijam już Maksa ponieważ on się zmienił. Teraz już mi nie docina, nie obraża tylko zachowuje się jak starszy brat, chociaż czasami jest aż za czuły co mnie przeraża. Zdarzyło się parę razy że gdy czekałam na niego przed szkołą on zachodził mnie od tyłu obejmował w tali i składał czuły pocałunek na policzku pomijam już momenty w których mnie przytulał tak po prostu bez powodu. Lecz wolę już takie czułości otrzymywać od niego niż wyzwiska czy obelgi to jest o wiele lepsze. Ale wracając do rodziców postanowiłam, że trochę powęszę w starych pamiątkach może coś tam znajdę tylko muszę się pospieszyć zanim matka wróci z pracy i będzie miała do mnie pretensje że nic pożytecznego nie robię. 
Wzięłam się więc za przeglądanie pamiątek rodzinnych. Niby nic specjalnego zdjęcia jak chłopacy byli starsi, jestem ja z dziadkami, kilka samochodzików pewnie Maksa, jakaś mała zabawkowa gitara to pewnie Karola. Znalazłam też jedno pudełko na którym był napis ,,Wspomnienia z Anglii'', zastanawiałam się co tam może być i po chwili postanowiłam je otworzyć. W pudełku były stare zdjęcia, chłopacy byli tam niemowlakami, na niektórych mieli dwa albo cztery latka, postanowiłam przejrzeć resztę zdjęć później w swoim pokoju a na razie zająć się przeglądaniem reszty tak zwanych pamiątek.  
Po jakiejś godzinie wróciłam z moich poszukiwań do pokoju i musiałam przyznać że zdziwiło mnie kilka rzeczy. Poza tym pudełkiem, które oczywiście ze sobą przyniosłam, nie było żadnych zdjęć chłopaków ani moich jak byliśmy mali, to znaczy jak mieliśmy po kilka lat. Wzięłam się teraz za przeglądanie tych wszystkich zdjęć z pudełka, a na później zostawiłam sobie dokumenty które oczywiście przyniosłam i schowałam głęboko w mojej szafie.
Na pierwszy rzut oka niby nic specjalnego zwykłe zdjęcia rodzinne. Każdy robi swoim dzieciom jak są małe takie zdjęcia ale najdziwniejsze było to że nie było moich z czasów niemowlęcych. Trochę się tym zdziwiłam no ale przecież teraz nie pobiegnę do matki czy ojca i się nie będę pytała czemu tu nie mam moich zdjęć oni by na pewno się jakoś wykręcili. Ale to jest jeszcze nic jak już znalazły się jakieś moje zdjęcia to byłam na rękach u tej kobiety z moich snów. Ona, to znaczy ja jestem tak strasznie do niej podobna. Obie mamy ciemne włosy, błękitne oczy i ten sam uśmiech.
Siedząc tak na łóżku z fotografiami w ręku i zastanawiając się nad tym usłyszałam na dole stukot obcasów. Szybko schowałam zdjęcia do pudełka bo to na pewno mama. Jak tu przyjdzie i zobaczy że siedzę i nic nie robię to będzie wściekła. Schowałam zdjęcia pod łóżko a papierami postanowiłam zająć się późnym wieczorem kiedy już wszyscy śpią i nie będą mi przeszkadzać. A teraz biorę się za książki.
***
Rozdział nie jest zbyt interesujący ale chciałam go dzisiaj dodać ponieważ mija już pół roku odkąd założyłam tego bloga i zaczęłam go pisać dlatego też zakładam nowego a oto link Everything And Nothing miłego czytania:)
Jestem też strasznie szczęśliwa ponieważ ten blog został wyświetlony ponad 3000 razy to jest naprawdę zaskakujące:) Skaczę z radości:)
Mam nadzieję że nowa historia spodoba się wam:) 
Do przeczytania<3