- Musimy jej w końcu powiedzieć.
- Nie możemy tego zrobić, nie rozumiesz?
- Czemu nie? Ona i tak czuje się niechciana i nie kochana nie zauważyliście?
- Niby co mieliśmy zauważyć? Przecież traktujemy ją tak samo jak was. Nie nasza wina, że to ona jest inna.
- Co z was za rodzice? Przez te wszystkie lata nawet nie spróbowaliście jej pokochać.
- Zrozum staraliśmy się ale to przecież nie jest nasze dziecko rozumiesz?
- A co to za różnica czy ona jest z wami spokrewniona czy nie tyle lat z nami mieszka jest członkiem naszej rodziny jest waszą córką czy tego chcecie czy nie.
- Ale...
- Nie ma żadnego ,,Ale" ona jest waszą córką mimo braku pokrewieństwa rozumiecie!
- Nie nie rozumiemy i nie odzywaj się tak do nas.
- To czemu w takim razie jej nie chcecie powiedzieć?
- Bo nie chcemy a to już nasza sprawa. Najlepiej będzie jeśli ona się nigdy nie dowie że jest adoptowana. A ty masz być cicho bo inaczej porozmawiamy.
- Ale ja już dłużej nie wytrzymam bo ja ją...
Dłużej już nie mogłam tego słuchać łzy leciały po moich policzkach a ja czym prędzej chciałam znaleźć się w moim łóżku i zasnąć a rano obudzić ze świadomością, że to był tylko zwykły koszmar. Pobiegłam więc czym prędzej do mojego pokoju potykając się co chwila o schodki czym na pewno narobiłam hałasu ale mam to teraz gdzieś. Zamknęłam się na klucz i położyłam się na łóżko wtulając głowę w poduszkę by choć trochę zagłuszyć mój szloch, który na tle ciszy panującej w domu był strasznie głośny.
Płakałam tak dłuższy czas aż w końcu przypomniałam sobie o tych papierach, które miałam przejrzeć, w nich przecież wszystko powinno być. One powiedzą mi czy naprawdę jestem córką moich rzekomych rodziców czy nie bo jak na razie to nie wiem co mam myśleć.
Wstałam powoli z łóżka i zapalając lampkę sięgnęłam po dokumenty. Przeglądałam kartkę po kartce, czytałam zdanie po zdaniu i coraz trudniej było powstrzymywać mi łzy, które tak strasznie kuły mnie w oczy i zamazywały obraz. W pewnym momencie nie wytrzymałam i dałam im wypłynąć najpierw jedna łza, która spadła na napis z moim imieniem potem kolejna i kolejna. Moje policzki nie zdążyły jeszcze wyschnąć od pierwszych łez a drugie zaczęły już płynąć po nich.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to że nawet nie zatrzymali mojego imienia, zmienili wszystko. Zabrali mnie a moi prawdziwi rodzice nie żyją. Nie ma tu napisane że kto kol wiek chciał się mną za opiekować więc oni byli na mnie skazani. Nikt mnie nie chciał i nadal nikt mnie nie chce nie ważne, że mam na imię Lucy czy Karolina jestem niechciana i tak już zostanie.
Spojrzała jeszcze raz na papiery leżące na jej łóżku i wstała zaczęła szukać czegoś w szufladach biurka, ręce jej się trzęsły ale była skupiona tylko i wyłącznie na szukaniu. W pewnym momencie odsunęła się od mebla i zaczęła zmierzać w kierunku łazienki. Otworzyła jej drzwi i zabrała z jednej szafki jakiś przedmiot spojrzała jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze. Była cała blada, jej oczy były podpuchnięte i czerwone a policzki nadal mokre od łez. Nie mogła dłużej na siebie patrzeć, odeszła od lustra i wyszła z pokoju zabierając po drodze owe tak ważne papiery, które zmieniły jej życie na zawsze. Zeszła po cichu po schodach i zakładając buty na nogi oraz zarzucając na siebie kurtkę wyszła z domu. Szła tak przed siebie aż w końcu jej myśli nie dawały jej spokoju. Ten ból był za ciężki. Brunetka nie chciała żyć już dłużej jako ta nie chciana i nie kochana którą była od kąt tylko pamiętała. Aby jej ukochana babcia naprawdę ją kochała ale już teraz, jak i nigdy, nie była jej babcią była tak naprawdę obcą dla niej osobą, której nie ma tu bo odeszła a ona znajdzie się niedługo przy niej.
Dziewczyna zatrzymała się przy moście na którym spędzała wiele czasu rozmyślając ale i śmiejąc się z przyjaciółką. Nikt z niego już nie korzystał, został zapomniany przez wszystkich i zaniedbany. Niebieskooka twierdziła, że z nią będzie tak samo wyjęła z kieszeni żyletkę którą wcześniej zabrała z łazienki i zaczęła okręcać ją sobie w palcach patrząc się w dal, w ciemność. W pewnym momencie wyjęła z kieszeni jeszcze telefon i napisała wiadomość, ostatnią w swoim życiu.
,,Kocham Cię <3
Żegnaj. Przepraszam za wszystko "
Nacisnęła wyślij i teraz już wiedziała, że może spokojnie umierać dlatego też odsłoniła swoje nadgarstki i przejechała po nich kilka krotnie. Poczuła ból który był tak wspaniały i dawał ulgę. Zobaczyła na swoich nadgarstkach krew i wiedziała że to już koniec.
Z głupimi papierami w jednej ręce a żyletką w drugiej spokojnie traciła świadomość, nie czując już nic oprócz szczęścia...
***
Przepraszam za tak długą nie obecność ale nie miałam czasu i okazji żeby co kol wiek napisać.
Dziękuję za aż dwie nominacje postaram się za nie wziąć w najbliższym czasie a teraz oznajmiam, że to już prawie koniec przynajmniej tak teraz o tym myślę ale może jeszcze coś wpadnie mi do głowy.
Do przeczytania Andzia <3
Boski *-*
OdpowiedzUsuńfajny . Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Libster Award :) Więcej na http://koffyou.blogspot.com/2013/10/nominacja-d.html#comment-form
OdpowiedzUsuń