piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 13

 ...w końcu musi być ten pierwszy raz.

<<Z perspektywy Sebastiana>>
Po odwiezieniu Karoliny do hotelu i pożegnaniu się z nią, szofer odwiózł mnie pod moje tymczasowe mieszkanie - jeśli tak to można nazwać - a następnie odjechał. Nie musiałem mu płacić, ponieważ miałem już wszystko wcześniej ustalone z jego szefem. Przeszedłem przez hol, w którym stała recepcjonistka miło się do mnie uśmiechając. Odwzajemniłem jej uśmiech i udałem się do mojego pokoju, cały czas myśląc o brunetce. Uwielbiam jej uśmiech, jej malinowe usta są takie słodkie, tylko szkoda, że nie mogłem czuć ich smaku dłużej. I te jej niebieskie tęczówki, można się w nich rozpłynąć, a najśliczniej wyglądają z tymi iskierkami. Szkoda tylko, że jutro po raz ostatni ujrzę to wszystko, już nigdy jej nie zobaczę. To jest prawda, smutna prawda, ale niestety nic na to nie poradzę. Zostaną mi tylko miłe wspomnienia i zdjęcia, które jej zrobiłem.
Po kąpieli spojrzałem na zegarek było już późno, no ale co tu poradzić, czas szybko mija. Wskoczyłem pod kołdrę, a moje myśli nadal skupione były na pięknej niebieskookiej brunetce. Postanowiłem wysłać do niej sms's jak to zazwyczaj robię, a brzmiał on  tak:
,,Mam nadzieję że dzisiejszy dzień Ci się podobał, i że go jednak zapamiętasz, bo ja na pewno. A teraz życzę Ci słodkich snów. Wiem, że już na pewno miło sobie śpisz, więc mam nadzieję, że rano odczytasz tę wiadomość :)
Sebastian:),,
Poleżałem jeszcze chwilę a po jakimś czasie jednak zasnąłem ze zmęczenia i z myślą, że jutro ostatni raz ją ujrzę.

Następnego dnia
Przebudziłem się i od razu spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Z przerażoną miną ilustrowałem godzinę. Nie możliwe, że ja tak długo spałem. Powiedziałem a raczej krzyknąłem sam do siebie, a następnie wyskoczyłem jak oparzony z łóżka i zacząłem się ubierać, żeby zdążyć pożegnać się z Karoliną, bo o 11 ma odjeżdżać, a jest już 10.20. Wiem, wiem niby wcześnie, ale nawet taksówką ledwo co zdążę dojechać, a chcę chociaż chwilę z nią porozmawiać. Nic na to nie poradzę, ale mam do niej słabość.
Po ubraniu się i zadzwonieniu po taxi zjadłem szybkie śniadanie i odświeżyłem się trochę. W końcu muszę jakoś wyglądać. 
Gdy byłem już gotowy zszedłem, a raczej zbiegłem przed hotel i wsiadłem do zamówionej wcześniej taryfy, która po 10 minutach podwiozła mnie pod hotel Kai. Ledwo co zdążyłem. Widziałem jak niesie swoją walizkę do bagażnika samochodu. Zapłaciłem kierowcy i podszedłem do niej pytając.
-A może pomóc?

<<Z perspektywy Karoliny>>
Taszczyłam moją walizkę do samochodu. Zaraz mieliśmy odjeżdżać, więc się zdziwiłam, że jeszcze nie ma Sebastiana. Wiele myśli przelatywało mi przez głowę. A może coś mu wypadło, coś się stało albo po prostu nie chce się ze mną nawet pożegnać.  Nie wiem i pewnie się już nigdy nie dowiem. Z tego zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos:
-A może pomóc?- Znałam ten głos. Uwielbiałam go. To czysta melodia dla moich uszu. Nie zdążyłam się odwrócić a poczułam gorące dłonie na mojej tali. Gwałtownie, a zarazem odruchowo się wzdrygnęłam i obróciłam. Za mną stał Sebastian i szeroko się uśmiechał.
-No to daj tą walizkę bo na pewno jest ciężka- Powiedział, zniewalająco się przy tym uśmiechając, a ja dałam mu walizkę i odpowiedziałem również uśmiechem. Doszliśmy do samochodu. Chłopak włożył walizkę do bagażnika i spojrzał na mnie uśmiechając się.
-Myślałam, że już nie przyjdziesz- Powiedziałam spuszczając głowę w dół. Brunet delikatnie złapał za mój podbródek, spojrzał mi w oczy i zaczął mówić.
-Przepraszam ale zaspałem. Nie wiem jak to się stało. Spieszyłem się jak mogłem, i jak widać zdążyłem. 
-I się bardzo cieszę z tego powodu.-Powiedziałam.
-Ja też, bo chociaż mogę się przez chwilę jeszcze na Ciebie napatrzeć.
-Nie przesadzaj- Mówiąc to delikatnie się uśmiechnęłam. 
-Będzie mi Cię brakowało - Wyszeptał mi do ucha, a następnie delikatnie musnął ustami mój policzek. 
-Mi Ciebie też i to bardzo.- Mówiąc to spojrzałam mu prosto w oczy. Widziałam w nich smutek.
Poczułam, że brunet zbliża się coraz bardziej. Nasze twarze dzieliły już tylko marne centymetry i wtedy spojrzałam się na jego usta, które on akurat w tym czasie delikatnie przygryzł. Nie mogłam się powstrzymać. Chciałam znowu poczuć jego gorące wargi na moich. Chociaż raz, ostatni raz. Chociaż na tą jedną chwilę poczuć się tak, jak nigdy przedtem. W pewnym momencie nasze nosy się zetknęły, a ja się przełamałam i najpierw ostrożnie, delikatnie musnęłam jego usta. Poczułam jak serce zaczyna wybijać ten sam rytm, co wczoraj, a on patrzy się na mnie. Gdy miałam już się od niego odsunąć
poczułam jak jego dłonie wędrują na moje biodra i przysuwają mnie jeszcze bardziej do ich właściciela. A potem nasze usta się złączyły w delikatnym pocałunku. Nie mogłam uwierzyć w to, co robię. Nigdy taka nie byłam. No ale w końcu musi być ten pierwszy raz. Delikatnie odwzajemniałam pocałunki chłopaka. Rozpływałam się pod wpływem jego dotyku. Czas jakby się zatrzymał, a ta chwila mogłaby trwać wiecznie. No ale niestety, tak może być jedynie w bajkach, chociaż nie, tam też pojawia się zły charakter i wszystko niszczy. Tak było i tym razem. Tę piękną chwile przerwał nam Maks.
-Dobra już koniec tego. Karolina chyba się pożegnałaś więc wsiadaj do samochodu bo zaraz jedziemy.- Oznajmił Maksymilian. 
-Dobrze, zaraz. - Powiedziałam strasznie zdenerwowana. - Przepraszam Cię za niego Sebastian, ale on już taki jest, po prostu mnie nienawidzi.
-Nie przejmuj się śliczna. Pamiętaj,zawsze możesz do mnie zadzwonić albo napisać. - Powiedział, a następnie mnie mocno przytulił i musnął delikatnie moje usta- A, i masz najsłodsze usteczka na świecie -Dodał uśmiechając się przy tym łobuzersko.
-Bardzo śmieszne. - Powiedziałam, a po chwili dodałam jeszcze. - Nigdy Cię nie zapomnę. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy - Następnie wsiadłam do samochodu gdzie już wszyscy na mnie czekali i odjechałam patrząc przez szybę na oddalającą się postać Sebastiana. Było mi bardzo smutno ale musiałam to jakoś przeżyć nie miałam innego wyjścia. W pewnym momencie poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość.
,,Już bardzo tęsknię i będę zawsze o tobie pamiętał słońce''
Sebastian :*
Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Już nigdy go nie zobaczę - pomyślałam.

***
Jeśli wam się nie spodoba ten rozdział, to się nie zdziwię. Zawaliłam i wiem o tym doskonale, ale nic nie poradzę na brak weny. Próbowałam już wszystkiego. Nic nie chce pomóc. Pomysły przychodzą, ale na inne opowiadania. No ale przejdźmy teraz do konkretów. A więc jak już wcześniej wspomniałam, to jest ostatni rozdział w tej części i teraz właśnie oficjalnie zawieszam bloga, ale nie martwcie się nie na długo. Mam zamiar nadal pisać, ale muszę zebrać najpierw wszystkie moje pomysły. Postaram się żeby akcja się trochę rozkręciła w części drugiej. Mam nadzieję, że ode mnie nie odejdziecie i nie zapomnicie.
Przepraszam, że znowu nie dodałam o czasie, ale nie wyrobiłam się przed północą niestety :c
Do przeczytania uwielbiam was<3 
***

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 12


-Zobaczysz dzisiaj jeszcze piękniejsze widoki obiecuję ci to, a teraz chodź ze mną.- Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.- A teraz zakładaj bo zaraz będziemy zjeżdżać.
-Ale ja chce na nartach. Nie mam zamiaru mieć nowego siniaka na tyłku.
-Już ja zadbam o to żeby tak nie było, a teraz ruszaj się i nie marudź.
-Trzymam Cię za słowo.-Mówiąc to byłam już prawie gotowa.
Potem zaczęliśmy zjeżdżać ze stoku. Było bardzo fajnie muszę przyznać. Sebastian był cały czas przy mnie i dzięki niemu nie wylądowałam kilka razy w  jakiejś zaspie albo na jakimś drzewie. Chyba polubię jazdę na snowboardzie. To w brew pozorom nie jest aż takie trudne jeśli się trochę poćwiczy. Po skończeniu naszej zabawy bo tak to chyba można nazwać poszliśmy a raczej wjechaliśmy na Gubałówkę tam też było śliczne. Miło jest patrzeć na góry spowite białym puchem. Sebastian wie o wiele więcej od mnie o tych przepięknych widokach i mieście. On wie gdzie najlepiej iść żeby zobaczyć najpiękniejsze widoki. Ciekawe co teraz jeszcze wymyśli. Muszę mu przyznać, że wie co działa na dziewczyny i jak można miło spędzić czas. Już mnie strasznie zadziwił a ciekawe co będzie dalej. Nie mogę się doczekać.
-Idziemy na spacer?-Spytał brązowooki.
-Oczywiście. Przecież to ty dzisiaj prowadzisz tą wycieczkę- Zachichotałam po cichu pod nosem.
-Ej a ty z czego się śmiejesz?
-Z niczego. Ja przecież się nie śmieje tylko uśmiecham.
-Ja wszystko widzę i słyszę maleńka.
-Osz ty. Foch.-Nienawidzę jak ktoś tak na mnie mówi.
-Ej no nie fochaj się. Co ja poradzę, że jesteś mała. Ale pamiętaj małe jest piękne.
-To nic nie da i tak mam focha-Jaki on słodki ale niech nie myśli, że złapie mnie na takie teksty.
-Jakoś Cię przekonam, a teraz choć na spacer. Proszę.
-No dobrze.-Z fochem poszłam z chłopakiem na spacer. Co ja poradzę mam do niego małą słabość ale dam radę, na pewno dam radę. Nie ulegnę i nie odezwę się do niego do puki na to nie zasłuży.
Szliśmy jakiś czas lekko zaśnieżonymi drogami. Na początku wszystko wyglądało normalnie. Nic specjalnego zwykłe dróżki, co kawałek jakieś drzewo czasami dziwny znak ale potem wszystko zaczynało powoli się zmieniać. Drzewa rosły coraz gęściej co jakiś czas było widać zamarznięte strumyki. Znaki zniknęły a dróżka zrobiła się trochę węższa i jeszcze bardziej zaśnieżona. W pewnym momencie poczułam jak ktoś mnie dotyka a potem zobaczyłam już tylko ciemność z lekkimi przebłyskami stłumionego światła. Zastanawiałam się czemu on to robi przecież już dużo widziałam co tam może być jeszcze takiego? Słyszałam jego melodyjny głos który mnie uspokajał. Chłopak mówił mi gdzie mam stawiać nogi żeby się nie potknąć i ile będziemy jeszcze tak szli. Czemu to ostatnie mówił? Może dlatego, że cały czas go o to pytałam ale co ja poradzę już tak mam jestem niecierpliwa. W końcu poczułam, że się zatrzymaliśmy a chłopak zabiera swoje ręce z moich oczu. Zraziło mnie światło które z przytłumionego zrobiło się strasznie ostre. Przymrużyłam oczy, światło było zbyt mocne ale po chwili przyzwyczaiłam się do niego i ujrzałam coś niezwykłego. Była to polana ale nie taka zwykła, była to najpiękniejsza polana jaką kiedykolwiek widziałam. Wszystkie drzewa były sprószone śniegiem i pomiędzy nimi było widać przemykające zwierzęta leśne. Sama polana co można o niej powiedzieć dużo śniegu z pod którego wystawały delikatnie czubki krzaczków i małych choinek. Spojrzałam do góry i ujrzałam błękit nieba, to bardzo dziwne bo zimą rzadko się to zdarza, z nieba padał śnieg drażniąc delikatnie moje oczy i policzki. Znowu usłyszałam głos Sebastiana, przez ten piękny widok za pomniałam o nim całkowicie.
-I co nadal się na mnie fochasz słońce?-Nic nie odpowiedziałam.- Ej no proszę nie bądź na mnie zła. Przecież wiesz, że ja nie miałem nic złego na myśli. A nawet bardzo się ciesze, że jesteś niska bo mogę zrobić tak.- Odwrócił mnie w swoją stronę, unius lekko do góry i postawił na swoich butach. Patrzyliśmy się sobie w oczy, jego tęczówki zrobiły się duże, moje serce zaczęło wybijać rytm jakiego wcześniej nie znałam, czułam jego bliskość, czułam ciepło jakie od niego bilo, jego ciepły oddech delikatnie muskał moje zimnie policzki i w pewnym momencie Sebastian zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Moje serce zaczęło wariować, a nasze twarze dzieliły już tylko może dwa centymetry, patrzyliśmy się sobie w oczy, a ja nie mogłam wyczytać  nic w tęczówkach chłopaka. W pewnym momencie brązowooki oparł swoje czoło o moje i powiedział:
-Znamy się tak krótko, a ja czuje jak byśmy znali się całe życie. Będzie mi Ciebie brakowało wiesz? Strasznie brakowało.- Widziałam, że mówi z serca.
-Mi ciebie też będzie brakowało. Ja nie chce z tond wyjeżdżać, tu jest tak pięknie i nie ma tylu problemów no i oczywiście jesteś ty.-Powiedziałam to co myślałam i czułam. On patrzył mi się w oczy jakby doszukiwał się czegoś i tak nic tam nie znajdzie.
-Mam nadzieje, że się już na mnie nie gniewasz.
-Powiedz jak można się na Ciebie gniewać? Jesteś za słodki.-Powiedziałam te słowa i przez chwile ich żałowałam, bo przecież to zwykłe głupoty. Ale potem przestałam. Czemu? Ponieważ brunet zmniejszał odległość pomiędzy nami coraz bardziej a następnie delikatnie musnął moje usta. Poczułam jak oblewa mnie przyjemna fala ciepła. Miło było czuć jego gorące, malinowe wargi na moich nawet jeśli to trwało tylko przez sekundę.
-Przepraszam, nie powinienem tego robić. Ty pewnie masz tam w Warszawie chłopaka, a ja jakieś szopki odstawiam.
-Nie mam żadnego chłopaka i przynajmniej poczułam jaki jesteś słodki.-Powiedziałam a po chwili jeszcze dodałam- Wiesz niby taki duży chłopiec z Ciebie a nadal myślisz jak małe dziecko.
-Ja, niby czemu?
-No bo tak.
-Poproszę o całą odpowiedź.
-Nie- Mówiąc to zaśmiałam się pod nosem.
-Prosiłem.-Chłopak uśmiechnął się szeroko, widziałam jak pojawiły się w jego oczach iskierki.- Ale skoro nie chcesz po dobroci to załatwię to inaczej.-Brunet wziął mnie na ręce i i rzucił się ze mną w śnieg.
-Wariat jesteś wiesz?
-Wiem.-Uśmiechał się cały czas. Boże jaki on jest przystojny i jeszcze ten jego zniewalający uśmiech i... Nie stop! Musze przestać o nim myśleć w taki sposób. Fakt przed chwilą mnie pocałował ale i tak muszę przestać tak o nim myśleć przecież jutro rano wyjeżdżam i ta cała przygoda się skończy a ja już nigdy go nie zobaczę.
-No to jak idziemy dalej? Bo jesteś cała w śniegu a nie chcę żebyś prze zemnie była chora. No już wstajemy, nie lenimy się.
-Okey przewodniku to teraz gdzie?
-Hmm... Jesteś głodna?
-No może troszeczkę. A co?
-No to idziemy na kolację bo na obiad to już chyba za późno.
-Czemu ty tak wymyślasz? Mi by wystarczył zwykły czas spędzony z Tobą przecież dobrze o tym wiesz.
-Ale ja chcę żebyś a]zapamiętała ten dzień do końca swojego życia.
-I tak bym go zapamiętała bo jest to dzień spędzony t Tobą głuptasie.
-No to jak idziemy?
Pokiwałam tylko głową na tak i zaczęliśmy powoli wracać. Droga powrotna trochę trwała. Robiło się powoli ciemno można było to przewidzieć mimo śniegu okrywającego prawie całą okolice. Nawet nie zauważyłam kiedy minęło tyle godzin. Była już prawie szesnasta a nasz, jego plan na dziś chyba nie ma końca.
Dotarliśmy do jakiejś restauracji. Oceniając po jej zewnętrznym wyglądzie jest bardzo droga. Ciekawe jak wygląda jej wnętrze. Z resztą co ja tam będę zachwycała się wnętrzem skoro mam koło siebie takiego wspaniałego chłopaka.
-A więc co zamawiasz?-Usłyszałam.
-Nie wiem. Może jakąś sałatkę.
-Pamiętaj ja za wszystko płace. I nie martw się nie będę Cię już dłużej męczył. Zostało jeszcze tylko jedno miejsce.
-O a jakie? Co tym razem?
-Niespodzianka.
Boże ten chłopak mnie powoli dobija. Nie chce nic zdradzić. No niby go po części rozumiem ale żeby aż do tego stopnia? A więc zjedliśmy kolację. Atmosfera była bardzo miła muszę przyznać. Gdy wychodziliśmy z restauracji zauważyłam ten sam samochód co rano. Kierowaliśmy się do niego. Sebastian otworzył mi drzwi a ja wsiadłam do środka, chłopak pojawił się zaraz obok mnie tak samo jak rano powiedział coś do kierowcy i ruszyliśmy. Podróż trwała ponad pół godziny ale ten czas nie był zmarnowany bo cały czas rozmawiałam z Sebastianem. Do tej pory nie skończyły się nam wspólne tematy, cały czas o czymś rozmawiamy. A więc dojechaliśmy na miejsce i jak się okazało naszym ostatnim punktem dzisiejszej wycieczki był Aquapark. Jeszcze nigdy w nim nie byłam chociaż przyjeżdżam tu już od kilku lat. Nigdy się nim nie interesowałam ale teraz to ciekawy pomysł.
-Ej chwila ale ja nie mam stroju-Olśniło mnie.-To niby jak ja mam pływać co?
-Nie martw się zadbałem o wszystko.
-Jak to?-Zdziwiłam się strasznie.

<<Dzień wcześniej>>
-Hej jestem Sebastian. A ty jesteś Karol brat Karoliny?
-Tak a co?
-No bo organizuje dla Karoliny taką jakby wycieczkę i potrzebny mi jej strój kąpielowy pomożesz mi go jakoś zdobyć?
-Jasne. Tylko jej nic nie zrób. 
-Dzięki i spoko nawet nie mam takiego zamiaru. 
<<>>>

-Jak wejdziesz do szatni to znajdziesz tam wszystko.
-Dobrze to do zobaczenia na basenie.
Potem no to jak na basenie było bardzo fajnie nareszcie się odprężyłam i odpoczęłam. Oczywiście Seba nie pozwalał mi za bardzo na to bo ciągle pryskał mnie wodą, łapał za nogi i lekko podtapiał no ale co poradzić to przecież jest tylko chłopak a oni tacy już są.
Do domu wróciłam późno. Rodzice byli bardzo zdenerwowani ale nie zwracałam na nich uwagi nic nie może mi już popsuć dzisiaj humoru. Po prostu poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać. Byłam strasznie zmęczona ale muszę przyznać, że ten dzień zapamiętam do końca życia.
Zasnęłam z uśmiechem na twarz i z myślą, że chyba brunet naprawdę mnie lubi.

***
Nie będę się dzisiaj długo rozpisywałam pod tym rozdziałem chcę tylko przeprosić bo miał być wczoraj ale niestety nie mogłam go dodać. Wstałam dzisiaj przed 7 i zaczęłam pisać chciałam aby jakoś wyszedł i nie wiem czy tak jest. Został mi jeszcze tylko jeden rozdział do zakończenia sezonu pierwszego i po nim prawdo podobnie zawieszę bloga. Nie rozchodzi się o to, że nie chce mi się pisać albo, że nie mam weny tylko po prostu muszę się wziąć za naukę i poprawić trochę oceny.
Do przeczytania <33
***

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 11


<<Oczami Karoliny>>
Wychodząc z hotelu zauważyłam czarny samochód do którego powoli prowadził mnie Sebastian. Nie rozumiałam trochę tego, no bo przecież on jeszcze nie ma osiemnastu żeby móc prowadzić. Ale w miarę jak odległość się zmniejszała ja zaczęłam za uważać, że na miejscu kierowcy ktoś siedzi. Postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Chłopak mówił mi dzień prędzej, że wszystko to będzie niespodzianka i, że ma już zaplanowany cały dzień. A więc wsiadłam do samochodu Sebastian po chwili zjawił się koło mnie. Powiedział coś mężczyźnie siedzącemu z przodu i ruszyliśmy. Podróż nie trwała długo jak się okazało mężczyzna zawiózł nas na Krupówki.
-No to do której restauracji masz ochotę iść na śniadanie?-zapytał brunet.
-Hmm... Nie wiem. Może sam wybierz?
-Okey-Mówiąc to złapał mnie za rękę i pociągnął do jakiejś drogiej restauracji. Chyba oszalał. Przecież to miał być tylko zwykły dzień. Jakiś spacer może zjazd na nartach, a on już na samym początku zaczyna wymyślać.
-Ej ale tu jest na pewno bardzo drogo-powiedziałam.
-Przecież sama kazałaś mi wybrać więc teraz nie narzekaj, ja za wszystko płace.
-Ale..-nie zdążyłam nic więcej powiedzieć bo mi przerwał.
-Żadnych ale. Po prostu siadaj i nie narzekaj-Co miałam innego zrobić po prostu usiadłam do stolika i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Muszę przyznać, że ten kto je urządzał ma dobry gust. Niby wszystko takie proste. Ale jednak było coś w tym pomieszczeniu. Może to przez te kremowe ściany które dopełniały się wraz z drewnianymi pięknie rzeźbionymi meblami. A może to ta miła atmosfera, która dawała uczucie ciepła i takiego bezpieczeństwa. Nie wiem i nie miałam zamiaru rozmyślać o tym pomieszczeniu już dłużej bo przecież byłam tu po to żeby zjeść śniadanie i realizować kolejny punkt planu.
A więc po pysznym posiłku przy którym dużo rozmawiałam z Sebastianem udaliśmy się na deptak by kupić jakieś pamiątki. Fakt kupiłam je już dawno ale jedna więcej nie zaszkodzi. I ta będzie wyjątkowa.
-Pamiętasz to tu po raz pierwszy rozmawialiśmy-Powiedział brązowooki.
-Jak to po raz pierwszy?-zdziwiłam się i to bardzo bo przecież po raz pierwszy rozmawialiśmy w całkiem innym miejscu.
-Nie pamiętasz? Przecież tu właśnie na Ciebie wpadłem drugi raz. I rozmawialiśmy.
-Faktycznie. Teraz już pamiętam-powiedziałam i po chwili dodałam- To teraz gdzie idziemy?
-Zaraz się dowiesz ale najpierw wybierz bransoletkę. Która Ci się najbardziej podoba?
-Wszystkie są śliczne. A jak myślisz która mi będzie najbardziej pasowała?
-Hmm... Może ta niebieska. Twoje oczy mają podobny kolor...
Kupiłam wybraną bransoletkę przez chłopaka, to znaczy on mi ją kupił, a potem wybraliśmy coś dla niego. Następnym punktem programu była kolejka linowa prowadząca na Kasprowy Wierch. Trochę się przeraziłam gdy pomyślałam, że będziemy wjeżdżać tak wysoko. Ale na szczęście Sebastian był cały czas przy mnie i chyba zauważył to, że się boje bo gdy już byliśmy w wagoniku to on delikatnie objął mnie w tali i szepnął do ucha:
-Nie bój się jestem przy Tobie.
Po tych słowach przeszedł mnie lekki dreszcz ale potem uśmiechnęłam się delikatnie kładąc moje ręce na dłonie chłopaka on za to wtulił się w moją szyje. Patrzyliśmy tak przez wielką szybę na krajobraz ale ja nie mogłam się na nim za bardzo skupić ponieważ czułam jak gorący oddech chłopaka drażni moją skórę na szyi.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Dopiero teraz zauważyłam jak tu jest pięknie. Moje oczy nie mogły nacieszyć się widokiem gór przykrytych puchową, białą pierzynką. Patrzyłam się na ten cudny widok jakiś czas aż poczułam jak ktoś obejmuje mnie delikatnie od tyłu i szepcze do ucha: ,,Zobaczysz dzisiaj jeszcze piękniejsze widoki obiecuję ci to...

***
Przepraszam, że taki krótki ale niestety nie miałam czasu dzisiaj żeby pisać, a chciałam dzisiaj dodać choć fragment. 
Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe. Mam już poukładany dalszy ciąg w głowie i w moim kochanym zeszyciku. Teraz będę pisała jak najszybciej rozdział 12 żebyście mogły go przeczytać. 
A teraz dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem.To takie miłe z waszej strony.
Chcę też złożyć dzisiaj życzenia moim internetowym i szkolnym bliźniakom. 
Wszystkiego najlepszego <3
A teraz życzę wam wszystkim kolorowych i słodkich snów. Dobranoc kochani:**

PS:
 Czytasz skomentuj.
A jeśli blog Ci się podoba to zaobserwuj  
to nie kosztuje wiele czasu a mi sprawia przyjemność:)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Hej:*
Chciałam was najpierw bardzo, bardzo, bardzo przeprosić za to, że jeszcze nie pojawił się nowy rozdział. Wiem, że powinien być tu już w piątek ale niestety nawet go nie zaczęłam, nie miałam ostatnio czasu by nad nim myśleć. Ponieważ najpierw siedziałam nad pisaniem na konkurs, a potem nad bohaterami. No właśnie może jak niektóre z was zauważyły blog zaczyna powoli się zmieniać. Jakiś czas temu zmieniłam trochę wygląd bloga. Pojawiły się też nowe zakładki Bohaterowie i Spam zapraszam serdecznie żeby tam zajrzeć. 
Chciałam też wam podziękować za komentarze. One mnie chyba najbardziej motywują i sprawiają tak wielką przyjemność, no i jeszcze ta liczba wyświetleń jest ich już ponad 700. Zakładając tego bloga nie pomyślała bym nigdy że będzie ich aż tyle.
Jeszcze raz przepraszam oraz dziękuje, że czytać <3 
Uwielbiam was wszystkich<3

A rozdział może jeszcze pojawi się jutro ale niczego nie obiecuję.


Pozdrawiam  Andzia

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 10

,,...i delikatnie zabrałem błąkające się po jej twarzy kosmyki.''

Gdy tylko usłyszałam ten dźwięk przyznam, że z niechęcią ale podniosłam się powoli z łóżka. W tym momencie moją głowę zaprzątała tylko jedna myśl ,,Kto tak wcześnie ośmiela się wysyłać mi jaką kol wiek wiadomość ??? ''. Nie zastanawiając się już dłużej odblokowałam mój telefon i od razu moja złość minęła, a na twarzy pojawił się szczery uśmiech. Wiadomość była od Sebastiana, a jak że by mogła być od kogoś innego tak wcześnie. Czasem zastanawiam się kiedy ten chłopak śpi? Bo sms'y na dobranoc często dostaje po północy, a na dzień dobry czasami nawet przed siódmą rano. Ciekawe która teraz jest godzina? Pewnie trochę przed ósmą. Zadając sobie to pytanie spojrzałam na zegarek i moja buzia otworzyła się szeroko a oczy prawie wypadły. Było dziesięć po dziesiątej. Wow jaka godzina. Nie to, że wierze w takie bzdury, że niby ktoś mnie kocha albo o mnie myśli czy coś ale po prostu jeszcze chyba nigdy takiej nie miałam no i tak długo już dawno nie spałam. To teraz już wiem czemu Seba napisał do mnie. No właśnie wiadomość od niego. Musze ją w końcu odczytać. Brzmi ona tak:
 ,, Hej ślicznotko :* Mam nadzieje, że już wstałaś i się wyspałaś, a jak nie no to trudno wyśpisz się kiedyś indziej. A teraz wyskakuj z łóżka i ubieraj się szybko będę u ciebie za jakieś 30 min.
PS: Nie zapomnij zjeść śniadania bo jak się dowiem, że nie zjadłaś to będziesz miała kłopoty:)
Sebastian :*"
Oj ten zakręcony wariat. Skąd wiedział że jeszcze leże w łóżku? No nic trzeba coś mu odpisać. Kilka dotknięć palcem do ekranu telefonu i wiadomość napisana a brzmi ona tak:
,, Hej :* Skąd wiedziałeś, że jeszcze leże? Nie chce mi się wstawać, pod kołdrą jest tak ciepło i wygodnie, a poza nią zimno. Jeśli chcesz żebym wstała to musisz sam mnie wyciągną spod puchowego  nakrycia bo ja nigdzie się nie wybieram.
,,Kaja  ;*"
Bez większego wahania nacisnęłam przycisk wyślij i z powrotem wślizgnęłam się pod ciepłe puchowe nakrycie. Chwilę później już sobie spałam. Zasypiając z przekonaniem, że chłopak nie będzie miał odwagi przyjść tu i mnie stąd wyciągnąć. 

<<Z perspektywy Sebastiana>>
Wysłałem Karolinie sms's i szybko wyskoczyłem z łóżka. Jeśli chce być u niej za pół godziny to muszę się pośpieszyć. Podszedłem do do szafy i stałem tak przed nią kilka minut. Jeszcze nigdy nie zastanawiałem się co ubrać ale dzisiaj jest wyjątkowy dzień i trzeba jakoś wyglądać. W końcu wybrałem ciemne rurki, sweterek i T-shirt. A dokładniej wyglądałem mniej więcej tak:

Tak ubrany poszedłem do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Miałem z czego wybierać bo wczoraj z Kają zrobiliśmy obfite zakupy. Po kilku sekundowym namyśle wybrałem płatki czekoladowe z mlekiem. Zasiadając już do stołu poczułem wibracje.-To na pewno Karolina- pomyślałem i szybko wyjąłem telefon z kieszeni moich czarnych rurek. Jej wiadomość mnie rozśmieszyła ale i zadziwiła. Byłem pewien, że będzie miała kłopoty ze wstaniem ale żeby aż takie. Ona mnie czasami zadziwia. Mój kochany świrusek ale zobaczymy kto się bardziej zdziwi?! Obmyślając plan zacząłem jeść śniadanie. I dużo czasu nie potrzebowałem bo odkładając miskę do zlewu już miałem obmyślony cały plan. Wciągnąłem na siebie kurtkę, zamknąłem drzwi od mojego pokoju i z uśmiechem na twarzy wyszedłem z budynku. 

Dojście do hotelu Kai nie zajęło mi dużo czasu. Po jakiś 15 min. byłem już na miejscu. To dziwne bo zazwyczaj zajmuje mi to pół godziny ale może chęć zrealizowania mojego planu pospiesza mnie? Nie wiem i nie mam ochoty się nad tym zastanawiać bo właśnie dochodzę do jej pokoju.- Pukać czy nie pukać???- to pytanie mnie przez chwile dręczyło. w końcu zapukałem raz, cisza, drugi raz, cisza, no dobra do trzech razy sztuka, zapukałem i nadal nic. Postanowiłem więc wejść. Nacisnąłem na klamkę i powoli otwierając drzwi ukazał mi się pokój niebieskookiej, a w głębi niego stało łóżko z błękitną pościelą z pod, której było widać ciemne brązowe włosy. Podszedłem bliżej i moim oczom ukazał się piękny widok. Karolina wyglądała jak aniołek. Nachyliłem się nad nią i delikatnie zabrałem błąkające się po jej twarzy kosmyki. Nie mogłem się na nią napatrzeć, jest taka śliczna. Stop! Seba masz przecież plan, musisz go zrealizować. Jeszcze raz nachyliłem się nad dziewczyną i...


<<Z perspektywy Karoliny>>
Ze snu wyrwał mnie czyjś delikatny, melodyjny głos na początku nie rozpoznałam go więc nic nie reagowałam ale ta osoba nie przestawała mówić więc nakryłam głowę kołdrą. Po chwili zastanowienia zrozumiałam czyj to głos i gdy miałam już zamiar ściągnąć kołdrę z głowy chłopka sam to zrobił. Ale nie poprzestał tylko na głowie po sekundzie moje ciepłe nakrycie leżało na ziemi, a we mnie uderzyło zimno. Otworzyłam powoli oczy i ukazał mi się siedzący przedemną brunet z czapką na swoich włosach i kurtką którą rozpoznam  chyba wszędzie. Spojrzałam na niego z pytającym spojrzeniem a on tylko się uśmiechnął. Po chwili za uwarzyłam, że Sebastian ilustruje mnie wzrokiem a uśmiech na jego twarzy powoli się powiększa i wtedy zrozumiałam czemu. Jestem tylko w koszulce i bieliźnie. 
-Ej, nie patrz się tak- powiedziałam, nie chciałam żeby jakikolwiek chłopak mnie taką widział, przynajmniej nie na razie.
-Jak?
-No tak jak przed chwilą.
-Co ja poradzę, że tak seksownie wyglądasz? I ładnie ci z tym rumieńcem na twarzy- mówiąc to musnął delikatnie mój policzek swoim palcem, aż przeszedł mnie dreszcz.
-Nie szczerz się tak tylko powiedz co u mnie robisz?
-Przyszedłem Cię obudzić, mamy przecież plany na cały dzień, a ty chciałaś wylegiwać się w łóżku. Przecież nie mogłem na to pozwolić. A teraz mykaj się ubierać. Nie mamy dużo czasu.
-Zamykaj oczy.
-Co???
-No zamykaj oczy, na co czekasz?
-No ale czemu? Przecież i tak Cię teraz widzę to co ci to da?
-Nie denerwuj mnie tylko je zamykaj.
-No dobrze. Niech ci będzie- powiedział ze smutkiem chłopak.
 A ja gdy upewniłam się że jego oczy są dobrze zamknięte wstałam i podeszłam do szafy. Nie zastanawiałam się już długo nad ubraniem. Dopasowałam się po prostu do Sebastiana. To nie było trudne. Gdy odwróciłam się na chwile żeby sprawdzić czy jego oczy są na pewno zamknięte zobaczyłam Sebastiana siedzącego na łóżku z wielkim bananem na twarzy i otwartymi oczami. Strasznie się wkurzyłam. Złapałam jednego z moich Convers'ów i w niego rzuciłam. Wycelowałam idealnie bo chłopak oberwał prosto w brzuch. Zgiął się w pół i banana na jego twarzy zastąpił grymas. Po chwili złapał mojego buda w dłoń i we mnie nim rzucił ale zdążyłam się zorientować i z ubraniami w ręku uciekłam do łazienki.
<<Z perspektywy Sebastiana>>
Niebieskooka kazała zamknąć mi oczy. Bardzo się zdziwiłem, bo przecież już zdążyłem obejrzeć ją w prawie całej okazałości. Muszę przyznać że ma świetną figurę. A więc jak mi rozkazała dziewczyna tak i zrobiłem. Rozsiadłem się wygodnie na jej łóżku i czekałem posłusznie jak brunetka pozwoli mi znowu otworzyć oczy. Moja cierpliwość się wyczerpała po może dwóch minutach, a  może to nie była cierpliwość tylko ciekawość i chęć zobaczenia Karoliny jeszcze raz prawie nagiej, nie ważne. A więc najpierw otworzyłem delikatnie oczy aby sprawdzić czy nie patrzy w moją stronę lecz brunetka zajęta była wybieraniem ubrań. Otworzyłem szerzej oczy i moim oczom ukazała się dziewczyna. Momentalnie szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Przyglądałem się jej przez dłuższą chwile do momentu do puki ów dziewczyna nie obróciła się, wtedy uśmiech zginął a na usta wkradł się grymas. Czemu? A otóż oberwałem z buto prosto w brzuch. Gdy tylko wróciła mi świadomość złapałem Convers'a i rzuciłem nim w dziewczynę lecz ta uciekła do łazienki. Czekałem na nią jakiś czas aż w końcu wyszła. I znowu te uczucie gdy ją zobaczyłem pojawiło się, nie potrafię go opisać. Ono po prostu jest gdy tylko przebywam z nią i chciał bym żeby było tak zawsze. Ale niestety to uczucie zniknie i nigdy już nie powróci bo dzisiaj po raz ostatni widzę się z Kają, Dlatego też musimy spędzić jak najlepiej ten dzień. Wstałem z łóżka nie spuszczając wzroku z dziewczyny, podszedłem do niej spojrzałem się głęboko w jej niebieskie tęczówki i po chwili przytuliłem a potem szepnąłem na ucho:
-Zakładaj płaszczyk i buty idziemy na śniadanie, a potem zrealizujemy plany na dzisiaj.- Poczułem jak się wzdrygnęła ale to pewnie dlatego, że gdy odsuwałem się już od niej delikatnie musnąłem ustami jej policzek. Zrobiłem to przypadkiem lecz muszę przyznać że to cudowne uczucie, które czuje przy niej jakby momentalnie nabrało mocy. Potem spojrzeliśmy sobie jeszcze raz w oczy, widziałem iskierki szczęścia w jej ślicznych paczydełakch. Brunetka potem się tylko delikatnie uśmiechnęła i poszła zakładać buty i płaszczyk. Gdy była już gotowa wyszliśmy z jej pokoju i udaliśmy się na śniadanie.
***
Od razu na wstępie przepraszam, że rozdział znowu pojawia się późno ale możecie mnie chyba zrozumieć są  święta, a ja musiałam jak co rok pomagać mojej kochanej mamie. Jak zawsze trochę nabroiłam nie obyło się również bez rozlewu krwi. Jak to śmiesznie brzmi. Po prostu niezdara ze mnie i się skaleczyłam nożem. 
Święta jak święta minęły szybko ale muszę przyznać, że znowu się przekonałam iż moja rodzinka jest zwariowana i strasznie zabawna.  
A wam jak minęły święta? Mieliście mokrego śmigusa, czy raczej sypanego tak jak ja? A jak pryma aprilis? Piszcie w komentarzach bardzo mnie to ciekawi.
 Miałam wam zrobić jakiś żart ale stwierdziłam, że jest już za późno no i nie wpadłam na żaden ciekawy. 
Przepraszam za błędy ale chciałam dodać jeszcze przed północą:)

Życzę miłego i wesołego tygodnia :**
***