niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 4

  Wbiegłam do pokoju, chciałam się rozpłakać ale stwierdziłam że tego nie zrobię bo pokazała bym że nadal jestem małym dzieckiem i przyznała bym mu  tym zachowaniem racje, a przecież tego nie chciałam. Usiadłam więc na łóżku i wzięłam laptopa. Weszłam na Facebooka i Gadu Gadu. Nie było nikogo ciekawego oprócz mojej koleżanki Natalii. Jest ona śliczną blondynką o brązowych oczach. Nie będę jej opisywała dokładniej bo właśnie do mnie napisała.
Natka- Hej:*
Kaja- Siemka:*
          Co tam u cb słychać?
Natka- Jest nawet dobrze jak na razie a u cb?...
Tak powoli toczyła się nasza rozmowa, pisałyśmy o różnych rzeczach aż w końcu napisałam jej o tym chłopaku. Najpierw się zaśmiała. Potem stwierdziła że ja nigdy nic nie zauważam. Zdziwiło mnie to bo niby co bym miała zauważyć? Nie wiem ona zawsze widzi coś czego ja nie potrafię dostrzec.
Tak więc pisałyśmy jeszcze jakiś czas. Kilka minut po 23 stwierdziłam że idę spać i pożegnałam się z nią. Wyłączyłam Gadu Gadu a następnie laptopa. Posiedziałam trochę na łóżku a następnie wzięłam prysznic, na balsamowałam się, założyłam luźną koszulkę która służy mi jako piżama  i wskoczyłam pod zimną jak na razie kołdrę z zamiarem pójścia spać. Wzięłam jeszcze tylko telefon i spojrzałam na jego wyświetlacz, który pokazywał 23; 45, sprawdziłam jeszcze czy jest wyciszony i położyłam pod poduszkę. Po jakimś czasie gdy już prawie spałam poczułam że coś zadrżało mi pod poduszką, był to mój telefon, dostałam wiadomość. Z pewnością że to Natalia albo ktoś z moich znajomych sobie o mnie przypomniał odblokowałam telefon i kliknęłam na ikonę prowadzącą do wiadomości. Zdziwiłam się, nie była to Natalia ani nikt z moich znajomych był to Sebastian a jego wiadomość brzmiała tak:
 ,, Przepraszam że tak późno ale nie mogłem zebrać się na odwagę żeby napisać. Zapraszam Cie jutro wieczorem na kawę i ciastko do kawiarni niedaleko Ciebie, na pewno ją znajdziesz. Mam nadzieję że się zgodzisz. Dobranoc, słodkich snów :) ''
I znowu nie wiadomo czemu pojawił się uśmiech na mojej twarzy.
Odpisałam na SMS-a w którym zgodziłam się na spotkanie. Potem starałam zasnąć lecz nie mogłam, cały czas myślałam o nim i tych jego pięknych czekoladowych oczach. Przypominał mi trochę Zajna z One Direction, ale to tylko takie porównanie. Gdy tak myślałam dotarło do mnie że ja zawsze nienawidziłam brązowych oczu, ale nie tym razem te były naprawdę piękne. Można było w nich dostrzec iskierki. Po jakimś czasie usnęłam, szczerze to nawet nie wiem kiedy.

Następnego dnia.
Obudziłam się tam gdzie zasypiałam, spojrzałam na zegarek było już późno, a mi nie chciało się wstawać z pod ciepłej kołdry. Cały czas myślałam o tym chłopaku. Lecz to nie trwało długo bo do mojego pokoju wpadł Karol i kazał mi się ruszać, powiedział też że śniadanie już czeka i jeśli chce je zjeść to naprawdę mam się sprężać. Zapomniał jeszcze dodać że nasz cały dzień jest już zaplanowany. Uwielbiam góry, Zakopane i stoki ale nienawidzę tych wszystkich planów bo i tak się potem sypią. Nie miałam innego wyjścia. Jakoś wygrzebałam się z pod ciepłej kołdry, poszłam do mojej walizki i zaczęłam szukać w niej czegoś co by do siebie pasowało. Znalazłam jasne rurki do tego dopasowałam fioletową bokserkę z wielką uśmiechnięto minką i czarny sweterek, postanowiłam sobie od razu że włosy zwiąże w kucyk tak będzie najprościej. Poszłam do łazienki żeby się odświeżyć i ubrać w to co przygotowałam. Gdy już skończyłam szybko zeszłam na dół bo zaczęłam odczuwać lekki głód. Na dole spotkałam rodziców, chłopacy przyszli później. Jak się tylko pojawili zaczęliśmy ustalać co najpierw, to znaczy oni zaczęli ustalać bo ja zajęłam się jedzeniem kanapek. W ogóle ich nie słuchałam nawet nie zwracałam na nich uwagi, byłam zamyślona, szczerze to sama nie wiem o czym myślałam. Z tego stanu wyrwał mnie mój ojciec.
-Karolina obudź się w końcu zadałem ci pytanie.-powiedział- Może łaskawie mi na nie od powiesz?- dodał jeszcze ze złością w głosie.
-A mógł byś je powtórzyć- spytałam delikatnie żeby nie zdenerwować go jeszcze bardziej.
-Tata pytał Cie już kilka razy.-wtrącił się Maks. On zawsze wciska nos w nie swoje sprawy.
-No ale nie słyszałam. Dlatego chce żeby powtórzył- powiedziałam z oburzeniem w głosie.
-Pytałem Cię o...

***

A więc tak jak obiecałam jest już 4 rozdział specjalnie dla Pat Son :*
Dzięki niej wróciła wena, dlatego jej go dedykuje :)
Oto link do jej bloga jest świetny

A i przepraszam że taki krótki ale pisałam go wczoraj. 
Postaram się dodać kolejny w środku tygodnia:)

Pamiętajcie jeśli czytacie to skomentujcie
 To naprawdę daje motywacje do dalszego pisania :)
***

czwartek, 21 lutego 2013

:)


Hej Kochani
Przepraszam że nie dodałam jeszcze kolejnego rozdziału ale jakoś nie mam weny.
Postaram się coś dodać w weekend :)
A i zapraszam na te dwa blogi:
http://everyteardropisawaterfall23.blogspot.com/
http://koffyou.blogspot.com/

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 3



 Weszłam do swojego pokoju strasznie wkurzona.
-To jest nie fair, on zawsze robi mi na złość- powiedziałam sama do siebie i zaczęłam szukać czegoś co bym     mogła założyć na kolację. Po kilku minutach zastanawiania i grzebania w rzeczach znalazłam sukienkę- jak   ona się tu znalazła?- znowu zapytałam sama siebie, to dziwne, czemu zadaje sobie takie pytania i to na głos?  Chyba jest coś ze mną nie tak. A więc sukienka była nawet ładna: cala czarna, dopasowana, rękawy trzy czwarte, a na nich ćwieki w odcieniu brudnego złota. Poszukałam jeszcze jakichś fajnych dodatków i założyłam na siebie. Potem poszłam do pokoju rodziców. Zapukałam tak jak nakazywała kultura.
-Proszę-powiedział głos
-A więc o której idziemy na tą kolacje?- Spytałam- Bo chce wiedzieć ile mam jeszcze czasu by się    ponudzić.
- Za pół godziny na dole- oznajmiła mama- powiedz chłopcom.
-Dobrze-od powiedziałam i wyszłam a z stamtąd, udałam się do pokojów chłopaków żeby im powiedzieć.
-Można?- spytałam pukając do drzwi pokoju Maksa, chciałam mieć już to za sobą.
-Wchodź- usłyszałam nie zbyt milą od powiedź brata.
-Rodzice powiedzieli  ze za pół godziny mamy być na dole już gotowi- oznajmiłam i miałam już wychodzić kiedy usłyszałam
-Mam nadzieje ze nie będziesz się przebierała, żebyś nie narobiła mi wstydu swoim wyglądem - powiedział wrednie mój starszy brat.
-Odczep się -od powiedziałam- ty lepiej sam się jakoś ogarnij- mówiąc to wyszłam z jego pokoju następnie poszłam do Karola, z nim było o wiele lżej. On rzadko mi docinał, nawet dobrze się z nim dogadywałam. 
A więc wróciłam do swojego pokoju i poprawiłam makijaż. Za jakieś 20 minut byłam już na dole i czekałam na resztę, aż dziwne bo to przecież zawsze oni czekają na mnie. -No na reszcie- powiedziałam- dłużej się jeż nie dało? I tak jesteście po czasie a w dodatku nie ma jeszcze Maksa. Pewnie się stroi jak zawsze.
-Nie narzekaj- powiedziała mama- tez możesz czasami trochę poczekać.
-Tak tylko ze jak ja się spóźniam to trzy, cztery minuty a on. Po prostu szkoda słów.- Powiedziałam i zauważyłam jak mój brat schodzi po schodach wiec dodałam jeszcze- O nareszcie jest nasz książę- zaśmiałam się a on dociął mi i nareszcie wyszliśmy z hotelu na kolacje.

Jakiś czas później:
Kolacja była pyszna ale jadłam szybko chciałam sobie już z stamtąd pójść. Nie lubiłam siedzieć z rodzicami.
-Już zjadłam, mogę iść?- spytałam.
- Nie- powiedział tata- poczekaj aż i my zjemy i wtedy razem wyjdziemy.
-No ale...- nie dane mi było dokończyć.
-Słuchaj się taty- usłyszałam z ust Karola aż się zdziwiłam on zawsze był ze mną a teraz co się stało?- Wyobraź sobie jak to będzie wyglądało jak wyjdziesz- dodał po chwili.
Kurcze miał racje i w tym momencie miałam nadzieje że niedługo zjedzą a te męczarnie się skończą. Myślicie pewnie ze przesadzam ale ja po prostu nienawidzę jeść przy obcych, czuje ich oczy na mnie, wiem ze patrzą i czekają aż zrobię coś żeby się mogli pośmiać.

Pół godziny później:
No nareszcie. Wszyscy wyszliśmy z restauracji, nie wiem jak oni ale ja poszłam na spacer. Chciałam zaczerpnąć świeżego górskiego powietrza. Wieczór był nawet ciepły. Miałam wielką nadzieje ze spotkam kogoś znajomego ale niestety tak się nie stało. Spojrzałam na zegarek, była już prawie 21 i dopiero teraz zorientowałam się ze jest już późno. Zaczęłam więc po woli kierować się w stronę hotelu. Jak zawsze opuściłam głowę na dól i patrzyłam na drogę. W pewnym momencie ktoś we mnie uderzył. 
-Mógł byś trochę uważać?- powiedziałam a raczej spytałam.
-Oj przeprasza, dzisiaj już mi się to zdarzyło trzeci raz, nie wiem czemu.- zaczął się tłumaczyć.
A ja w tym momencie uniosłam głowę do góry- nic się nie stało- powiedziałam- przecież każdemu może się zdarzyć- i teraz naprawdę spojrzałam na chłopaka który przypatrywał mi się.
-Coś ze mną nie tak?- spytałam poprawiając włosy i ubranie.
-Nie, nic tylko dzisiaj trzeci raz na ciebie wpadłem- powiedział- przepraszam- dodał po chwili.
-Naprawdę nie ma za co.
-A tak wo gulę jestem Sebastian. Mogę ciebie chociaż odprowadzić do domu za to, no chyba że z kimś masz spotkanie?
-Jestem Karolina ale mów mi Kaja. A więc właśnie wracam do domu a właściwie to do hotelu i jak bardzo chcesz to pewnie.
Przez całą drogę rozmawialiśmy. czułam się jak bym znała go już od dawna. Ale nasza rozmowa musiała się skończyć bo doszliśmy już do miejsca gdzie aktualnie mieszkam.
-No to już tutaj- powiedziałam patrząc na chłopaka- dziękuje ze mnie odprowadziłeś- dodałam.
-Nie ma za co. Należało Ci się i było bardzo milo- mówiąc to spojrzał mi się prosto w oczy, aż przeszedł mnie po plecach dreszcz.
-No to dobranoc- powiedziałam i miałam już zamiar iść w kierunku drzwi kiedy poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku. Odwróciłam się- Tak?- Spytałam.
Chłopak pociągnął mnie za nadgarstek który już trzymał od krótkiej chwili, a ja zatrzymałam się bardzo blisko niego. Spojrzeliśmy się w swoje oczy i on spytał- Mógł bym dostać twój numer telefony?- nadal trzymał raczej ściskał mój nadgarstek patrząc się na mnie.
-Oczywiście- powiedziałam i podałam mu numer. Widziałam jak uśmiech na jego twarzy cały czas się utrzymuje- no to jeszcze raz dobranoc- powiedziałam.
-Dobranoc- usłyszałam z ust Sebastiana- mam nadzieje ze jeszcze się spotkamy- dodał i puścił mój nadgarstek a ja uśmiechnęłam się do niego szczerze.

Parę minut później:
-Nareszcie jesteś- usłyszałam- jest już późno i nie powinnaś sama chodzić po okolicy, mogło by ci się coś stać.
-No ale nic mi się nie stało, a jest jeszcze wcześnie i mogę się założyć ze chłopaków jeszcze nie ma- powiedziałam zdenerwowana.
-Oni to coś innego, są od ciebie starsi, bardziej odpowiedzialni bo...- powiedział tata.
-Bo przecież oni są chłopakami- przerwałam mu- i im nikt nic nie zrobi, czy nie to chciałeś powiedzieć? Ja przecież jestem tylko zwykłą, słabą dziewczynką czyż nie tak?-spytałam ze wściekłością w głosie.
-Tak, dokładnie tak- powiedział.
-Kiedy przestaniecie mnie traktować jak małe dziecko?! Zrozumcie ja już nim nie jestem!- uniosłam głos i wybiegłam zdenerwowana...

***
To już trzeci. Nawet długi ale przyszło mi lekko pisanie go. Mam  nadzieje że się podoba. Przepraszam za błędy ;) Kolejny już nie długo.

środa, 13 lutego 2013

Rozdział 2



  Gdy się rozpakowałam poszłam poszukać rodziców. Chciałam się spytać co będziemy robić przez resztę dnia. Kurcze co można robić w górach w czasie ferii? To bardzo proste pytanie.  Będę znowu jeździła na nartach i chodziła po Zakopanym z rodzicami (nuda). Ostatnio jak tu byłam poznałam fajną dziewczynę, za przyjaźniłyśmy się. Mam nadzieje ze uda mi się ją spotkać :)
-Karolina- znowu usłyszałam moje imię- chodź tu do nas.
Weszłam więc do jednego z pokoi byli tam rodzice i Karoli- Idź do Maksa i powiedz żeby tu przyszedł- powiedziała mama
No właśnie zapomniałam wspomnieć mam jeszcze jednego brata również starszego ma na imię Maksymilian ale mówimy na niego Maks tak jak wszyscy jego znajomi.
Tu jesteś- powiedziałam.
-Czego chcesz? Nie widzisz ze jestem zajęty.- za po miałam dodać ze Maks mnie nienawidził.
-Rodzice chcą żebyś przyszedł do ich pokoju- powiedziałam- więc nie wydzieraj się tylko chodź.
Po niecałej  minucie byliśmy już w określonym miejscu. Mama popatrzyła się na nas dziwnie gdy weszliśmy (nie wiem czemu, ona już tak czasami ma)
-A więc- zaczęła- musimy ułożyć sobie jakiś plan na te 5 dni.
Nikt nie był z tego zadowolony, woleliśmy sami chodzić. Ale oni jak zawsze po swojemu. Nie lubiłam planować, bo te ich plany zawsze się waliły, a my i tak sami chodziliśmy.
-No to dzisiaj idziemy się przejść po mieście- kontynuowała- a następnie pójdziemy na stoki. Wrócimy na kolacje i wieczór macie wolny- skończyła (nareszcie)
Rozeszliśmy się do pokoi, zdążyłam jeszcze pokłócić się z Maksem, to chyba już rutyna w moim życiu.
Zrobiliśmy tak jak ustalili rodzice, nie mieliśmy innego wyjścia. Lecz kolejność była inna. Poszliśmy na stoki wypożyczyliśmy narty i zaczęłam jeździć. Patrząc przed siebie zaczęłam myśleć o różnych bezsensownych rzeczach. Ostatnio często tak mam. I nagle z rozmyślania wyrwał mnie jakiś chłopak który przejechał obok mnie na snowboardzie. Strasznie się prze straszyłam i zarazem wkurzyłam ale nic nie mogłam zrobić. Po nartach poszliśmy z rodzicami i chłopakami na miasto. Nawet lubiłam chodzić po straganach zawsze były tam ciekawe rzeczy. Gdy stałam i wybierałam rzemyki nagle uderzył ktoś we mnie i się przewróciłam.
-Przepraszam, nic Ci się nie stało- powiedział nieznajomy.
-Nic się nie stało wszystko w po rządu- powiedziałam- ale następnym razem uważaj. Okey?
-Spoko, obiecuje ze to się już nie powtórzy_ powiedział- przepraszam jeszcze raz. Cześć
-Cześć- od powiedziałam i wróciłam do wybierania rzemyków. Po pewnym czasie wpadło mi do głowy, ze to mógł być ten sam chłopak który prawie we mnie uderzył na stoku. Lecz po chwili wybiłam to sobie z głowy ponieważ to przecież nie miało ze sobą, o prócz tego ze miał tą samą kurtkę. Dobra koniec już tego myślenia trzeba ponaciągać rodziców. A więc kupiłam sobie kilka rzemyków, koszulkę ze śmiesznym symbolem (zakaz fotografowania) i jeszcze kilka bzdet do mojego pokoju jako pamiątki.
-Co chcecie na kolację?- spytał tata- może jakaś restauracja albo zamówimy coś?
-Najlepsza będzie restauracja- od powiedziała mama- wtedy zjemy razem jak prawdziwa rodzinną kolacje.
-Ej, a nasze zdanie?- Spytał Karol z oburzeniem w głosie.
-No właśnie Karol ma racje- wsparłam go-to jest nie fair. My może wolimy pizze.
-Nie sprzeczaj się z rodzicami- wtrącił się Maks- po pierwsze i tak nie wygracie a po drugie ja wole iść do restauracji.
-Dawno nigdzie razem nie byliśmy-stwierdził tata.
Jak to dawno nie byliśmy nigdzie razem, a teraz? przecież jesteśmy razem na feriach i siedzimy w jednym pokoju rozmawiając. Nie rozumiem go.
I teraz ciągnął dalej- Więc idziemy do restauracji, koniec gadania!- podniósł lekko głos jak by chciał zaznaczyć, ze mamy byś już cicho i najlepiej iść do siebie.

 ***
Mamy już drugi rozdział, mam nadzieje że wam się spodobał i przepraszam za błędy :)
Zaczynam powoli kolejny do póki nie opuszcza mnie wena :)
Następny za tydzień :)

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 1

     KOCHAM CIĘ ♥      to ostatnio jedno z częściej wypowiadanych słów przez ludzi takich jak ja. Ciekawi mnie jak to jest się zakochać naprawdę? Byłam już kilka razy ,,ZAKOCHANA’’ ale czy to była prawdziwa miłość? Szczerze w to wątpię. Czemu tak myślę? Prosta odpowiedź, prawdziwa miłość jest na całe życie. Moja miłość to chyba było tylko zauroczenie. A może już przeżyłam ta jedyna prawdziwa miłość albo osoba która miała mi ja dać przeszła koło mnie i jej nie zauważyłam? Ciekawe.
-Karolina! Już jesteśmy na miejscu- usłyszałam
No właśnie Cześć mam na imię Karolina jak już wiecie ale wszyscy mówią mi Kaja. Czemu? Nie wiem, może dlatego ze w klasie miałam dużo koleżanek o tym imieniu. Z resztą nie ważne. No to dalej. Mam prawie 15 lat. Może co więcej? Hmm, nie wiem. Szczerze jestem szarą osobą pośród wszystkich innych w mojej szkole. Nie mam chyba żadnego talentu nawet moje hobby (tak mam je) nie pasuje do mnie. A jest nim fotografia. Mówiąc dalej, mam długie, przeciętne, brązowe włosy kiedy prostowane ,a teraz znudziło mi się szczerze. Oczy niebieskie, moim zdaniem takie same jak każde inne ale niektórym się podobają. Ale nie mnie to już oceniać. Nie jestem zbyt wysoka ale szczupła tak mi się wydaje. To chyba jedyna co pasuje mi w moim wyglądzie.
-Karolina!!!- kto krzyknął mi prosto do ucha, okazało się ze to mój ukochany starszy brat. No cóż moje rozmyślenia i opowieść o mnie musiała poczekać.
-Co chcesz?- spytałam Karola. Tak nie przesłyszeliście się, mój starszy brat ma tak na imię. Moi rodzice zrobili to specjalnie. Nie pomyśleli jak to głupio brzmi ale cóż trzeba jako z tym żyć.
-Już jesteśmy, możesz w końcu się ocknąć- powiedział a po chwili jeszcze dodał- Nikt nie będzie nosił twoich walizek, rusz się i zanieś je na górę.
-Już. Zaraz je wezmę tylko błagam nie krzycz.
Więc zrobiłam jak mi kazali i zaniosłam rzeczy na górę gdzie czekał na mnie już pokój. Nie był zbyt duży no ale cóż będę tu tylko kilka dni a potem znowu powrót do domu.